Od momentu, w którym Kasia Warnke zabłysnęła na celebryckim firmamencie, aktorka do perfekcji zdążyła opanować zdolność do wywoływania wokół siebie sensacji. Po medialnym ślubie z o 10 lat młodszym Piotrem Stramowskim, gwiazda stała się naczelną lwicą salonową, przy okazji spełniając marzenie niejednego polskiego aktora i zasilając szeregi "stajni" Patryka Vegi.
Nagły zastrzyk popularności sprawił, że 42-latka zapragnęła pokazać rodzimym gwiazdkom, jak powinno robić się "prawdziwe show rodem z Hollywood". Kasia przez długi czas zaprzeczała, jakoby spodziewała się dziecka, żeby 1 lipca zademonstrować gościom pokazu MMC wielki brzuch, przechodząc się po wybiegu w samej bieliźnie u boku półnagiego męża.
Przemyślany ruch marketingowy wywołał niemałą sensację i zapewnił Kasi dokładnie to, czego oczekiwała: uwagę mediów. Jak można było się domyślić, nie wszyscy uznali ukrywanie ciąży za genialny pomysł. Jeden z internautów postanowił wyrazić swój zawód w komentarzu pod jednym ze zdjęć artystki, podważając jej prawdomówność.
Jak pani wierzyć? Pod koniec kwietnia uważała pani news o ciąży za bzdury wyssane z palca. We wszystkim taka pani prawdomówna? - napisał.
Nie przebierając w słowach, oburzona celebrytka stwierdziła, że decyzja o podzieleniu się ze światem "szczęśliwą wiadomością" należała tylko i wyłącznie do niej.
To nie jest kwestia prawdomówności, tylko kontroli nad własnym życiem - odpisała. Nie miałam ochoty dzielić się tą informacją publicznie do tej pory, a ktoś sobie uzurpował prawo do ujawniania moich osobistych spraw. I jestem niezwykle zadowolona z obecnej sytuacji.
W dalszej części wpisu Warnke podkreśliła, że zabawę w kotka i myszkę z dziennikarzami oraz fanami uważa za "sukces PR-owy".
Nie czuję się moralnie zobowiązana wobec tabloidów. Także postrzegam przeprowadzoną przez siebie grę jako sukces PR-owy. A Pani polecam się zastanowić, czy właściwie kieruje Pani swoje oczekiwania względem zaufania w świecie. Radzę skupić się na najbliższych.